Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bez glutenu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą bez glutenu. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 30 stycznia 2017

DOMOWA MLECZNA KANAPKA

DOMOWA MLECZNA KANAPKA



Mleczna kanapka wymyślona przez niemieckiego producenta najsmaczniejszych zdaniem wielu osób czekolad i słodyczy to nic innego jak kakaowy biszkopt przełożony mlecznym kremem.
Mimo swojej prostoty, zdobyła jednak serca milionów słodyczożerców a najbardziej dzieci.
Przysmak z lodówki jako szybka przekąska na drugie śniadanie.
Moje starsze dziecko jednak z tych, które jadłyby tę przekąskę najlepiej kilka razy dziennie😉
Postanowiłam więc spróbować wykonać podobny przysmak w domowej kuchni.
W końcu to nic trudnego😊
Rzeczywiście. Pracy i wysiłku niewiele a smak naprawdę pyszny. 
Cieniutki kakaowy biszkopt z mąki ryżowej który cudnie namięka od słodkiego, kremowego nadzienia z ricotty które swoją słodycz i niebiański smak zawdzięcza syropowi klonowemu.
Swoją wersję wzbogaciłam jeszcze o porcję owoców.
Wykorzystałam czarne porzeczki które fajnie kontrastują kwaskowatością ze słodyczą kremu i nadają dodatkowego charakteru.
Napewno spróbuję także z innymi owocami, powtórki bowiem będą napewno😊
8 mlecznych kanapek większych od standardowych,sklepowych zniknęło w jeden dzień.
Nawet o sesję fotograficzną nie było łatwo😉

SKŁADNIKI

(blacha 22/22 cm,8 mlecznych kanapek)

biszkopt kakaowy- składniki na jeden blat:
- 1 jajo L
- 1 białko
- 20 gram mąki ryżowej
- 10 gram kakao
- 2 łyżki erytrolu
- szczypta proszku do pieczenia(niekoniecznie)
(wszystkie składniki biszkoptu razy dwa)

masa:
- 250 gram ricotty o 5% zawartości tłuszczu
- 20 gram syropu klonowego

owoce:
- 120 gram mrożonych porzeczek czarnych lub innych owoców świeżych lub mrożonych(truskawki,maliny,jagody)
- 2 łyżeczki agaru
- dowolny słodzik do smaku

SPOSÓB WYKONANIA


Piekarnik nagrzewamy do 175 stopni.
Dno blachy wykładamy papierem do pieczenia.
Białka ubijamy na sztywną pianę pod koniec dodając erytrol i żółtko. Wyłączamy mikser. Do masy jajecznej wsypujemy przesiane kakao z mąką i mieszamy dokładnie ale delikatnie silikonową szpatułką.
Przelewamy masę na blaszkę, wyrównujemy i pieczemy przez 10 minut.
Po upieczeniu wyciągamy z blaszki, odklejamy papier do pieczenia. Studzimy. Tak samo postępujemy z drugim biszkoptem.

Porzeczki zalewamy 200 ml zimnej wody  dodajemy do nich słodzik i agar. Gotujemy przez kilka minut. Blendujemy lub rozgniatamy owoce widelcem, odstawiamy do ostudzenia.

Ricottę mieszamy z syropem klonowym.

Na desce układamy jeden z biszkoptów. Smarujemy go porzeczkami (trzeba poczekać aż zaczną tężeć)wstawiamy na chwilę do lodówki do ścięcia. 
Na owoce nakładamy osłodzoną syropem klonowym ricottę.


Przykrywamy drugim biszkoptem delikatnie go dociskając.
Całość wstawiamy na minimum godzinę do lodówki.
Ostrym nożem kroimy ciasto na pół a każdą połówkę na 4 części tworząc prostokąty w kształcie mlecznych kanapek.


Smacznego😊

Jedna mleczna kanapka z podanego przepisu zawiera:
93 kalorie
4 gramy tłuszczu
6 gram białka
10 gram węglowodanów







sobota, 28 stycznia 2017

PTYSIE Z BEZOWĄ PIANKĄ

PTYSIE Z BEZOWĄ PIANKĄ 


Wspominałam już chyba ostatnio że ciasto parzone jest jednym z moich ulubionych?😊
No to dziś kolejny przepis z jego wykorzystaniem.
Poniższe ptysie są wyjątkowe gdyż do ich wykonania użyłam mąki bezglutenowej a dokładnie mąki teff.
Więcej o tej mące pisałam w TYM poście.
Dotychczasowe próby zrobienia ciasta parzonego z mąk bezglutenowych: ryżowej i gryczanej kończyły się fiaskiem. Zaniechałam więc prób.
Tym razem jednak przekonałam się że mąka z teff(kasztanowa podobno również) świetnie zastępuje we wszystkim mąki glutenowe gdyż nie zachowuje się jak większość z nich. Nie jest tak sypka, ma lepsze właściwości sklejającę i ładnie rośnie w pieczeniu.
Przede mną jeszcze próba zrobienia ciasta drożdżowego z miłki abisyńskiej ale na to przyjdzie odpowiednia pora😉
A wracając do dzisiejszego przepisu:
Ptysie wykonane tradycyjnie z ciasta parzonego które zapewne świetnie znacie a bezowa pianka to ubita piana z białek z dodatkiem galaretki. Użyłam takiej o smaku truskawkowym dlatego moja jest różowa. Nada się jednak każda inna.
Nie należy obawiać się surowości białek. Dodajemy do nich bardzo gorącą galaretkę która je zaparza i ją tracą. Jeśli dodatkowo dokładnie umyjemy a najlepiej sparzymy jajka przed ich rozbiciem nie ma ryzyka zarażenia salmonellą.
W upieczeniu ptysi nie ma nic trudnego, zwłaszcza dla osób które mają już nieco doświadczenia z ciastem parzonym. Jego wykonanie co prawda nie należy do trudnych ale pieczenie wymaga już troszkę uwagi oraz znajomości i wyczucia własnego piekarnika gdyż każdy piecze nieco inaczej.
Smak jak z najlepszej cukierni a w porównaniu do tych kupnych zero procent dodatku cukru i minimalna ilość tłuszczu co sprawia że możemy cieszyć się ich słodyczą bez wyrzutów sumienia.
Zapraszam do wypróbowania😊

SKŁADNIKI

(10 ptysi)


ciasto parzone:

- 160 gram mąki z teff
- 25 gram masła o obniżonej zawartości tłuszczu
- 200 ml wody
- szczypta soli
- 3 jajka rozmiar L
- płaska łyżeczka proszku do pieczenia(używam bezglutenowego)


bezowa pianka:

- 5 białek jaj
- 1 galaretka bez cukru o dowolnym smaku
- 10 tabletek ulubionego słodziku
- 100 ml wody


dodatkowo:

- ksylitol w pudrze do posypania

SPOSÓB WYKONANIA



Odmierzamy 200 ml wody, wlewamy ją do garnka i dodajemy masło oraz szczyptę soli.
Kiedy woda zacznie wrzeć, wsypujemy mąkę i energicznie mieszamy łyżką aż powstanie jednolita, zwarta kula ciasta.
Natychmiast zdejmujemy z ognia i studzimy.
Piekarnik nastawiamy na 200 stopni jeśli mamy termoobieg, na 210 jeśli chcemy piec bez niego.
Do ostudzonego ciasta wbijamy jajka i dodajemy proszek do pieczenia. Całość miksujemy na wysokich obrotach do połączenia się składników. Powstała masa przypominać ma gęsty budyń.
Dużą blachę z wyposażenia piekarnika wykładamy papierem do pieczenia na którym rysujemy 10 kółek o średnicy 7-8 cm.



Ciasto przekładamy do rękawa cukierniczego z końcówką w kształcie gwiazdki i wyciskamy je na narysowanych okręgach w formie "ślimaczków" od zewnętrznej krawędzi kółek do środka tworząc czapeczkę ptysia z czubkiem.





Blachę wstawiamy do piekarnika i pieczemy ptysie około 25 minut starając się nie otwierać piekarnika.
Powinny podwoić swoją wysokość i ładnie się zrumienić.
Kiedy ciastka ostygną na tyle by nie poparzyć nam dłoni, przekrawamy je wzdłuż na połówki(najlepiej robić to nożem z piłką)i sprawdzamy czy są suche w środku. Jeśli nie są, obracamy je przekrojoną częścią do góry i dosuszamy w temperaturze 180 stopni przy uchylonych drzwiczkach piekarnika(najlepiej z włączonym termoobiegiem)przez 5-10 minut.
Studzimy.
Z białek ubijamy sztywną pianę.
Galaretkę rozpuszczamy w 100 ml wrzącej wody dodając do niej słodzik.
Nadal ubijając białka wlewamy do nich małym strumyczkiem bardzo gorącą galaretkę.
Odstawiamy piankę na chwilę w chłodne miejsce do lekkiego stężenia po czym przekładamy nią ptysie.
Ja robiłam to za pomocą rękawa cukierniczego ale można użyć łyżki. Piankę nakładamy na dolne części ciastek i przykrywamy czapeczką. 
Posypujemy przez sitko ksylitolem w pudrze.
Jeśli ptysie mają być zjedzone w ciągu kilkunastu godzin mogą pozostać w temperaturze pokojowej. Na dłuższy okres lepiej przechowywać je w lodówce.
Smacznego😊

Jeden ptyś z podanych powyżej składników zawiera następujące wartości odżywcze:
105 kalorii
4 gramy tłuszczu
7 gram białka
11 gram węglowodanów







piątek, 16 grudnia 2016

BISZKOPTOWA STRUCLA Z MAKIEM

BISZKOPTOWA STRUCLA Z MAKIEM(BEZ CUKRU, BEZ GLUTENU)



Wielu z nas nie wyobraża sobie świąt bez makowca.
Zaraz obok piernika i sernika to kolejne ciasto które pojawia się w domach w tym okresie. A makowy zawijaniec to już klasyka tego gatunku.
Mak co prawda jest bardzo zdrowy ale nie zmienia to faktu że również wysokokaloryczny. W połączeniu z kruchym czy drożdżowym ciastem z dużą ilością cukru i masła to już zazwyczaj niestety kaloryczna bomba. A przecież chciało by się spróbować jeszcze innych ciast.
Dziś więc proponuję przepis na lekki i niskokaloryczny makowiec. Bez cukru, pszennej mąki i tłuszczu.
Sporo czasu spędziłam nad tym żeby obmyślić przepis który będzie zdrowy a do tego smaczny. Taki żeby jedząc kawałek ciasta nikt nie zatęsknił za tradycyjnym odpowiednikiem.
Z Całą pewnością mogę stwierdzić że w 100 procentach się mi to udało. Narzeczony i syn okrzyknęli go zgodnie"najlepszym makowcem jaki jedli w życiu"😊
Do masy makowej dodałam sporo jabłek żeby zwiększyć jej objętość a wcale nie czuć ich w smaku, miód sprawia że jest przyjemnie słodka, skórka pomarańczowa nadaje jej charakteru który podkreśla dodatek pomarańczowego kisielu, znajdują się tam również orzechy włoskie i żurawina bo jak makowiec to obowiązkowo z bakaliami😊
A wszystko to otula puszysty,miękki biszkopt z mąki ryżowej oblany orzeźwiającym lukrem z ksylitolu posypanym pomarańczową skórką.
Chyba nie trzeba więcej zachęt prawda?😃

SKŁADNIKI

biszkopt:
- 4 jajka rozmiar L
- 2 białka
- 100 gram mąki ryżowej
- 5 łyżek erytrolu lub innego zamiennika białego cukru
- łyżeczka octu


masa makowo-jabłkowa:

- 75 gram mielonego maku
- 150 ml mleka roślinnego(najlepiej migdałowego)
- 350 gram jabłek(bez skórek i ogryzków)
- 25 gram suszonej żurawiny
- 25 gram płynnego miodu
- skórka otarta z pomarańczy
- 20 gram posiekanych orzechów włoskich
- 20 gram kisielu pomarańczowego w proszku bez dodatku cukru


lukier:

- 70 gram ksylitolu w pudrze
- sok wyciśnięty z pomarańczy(ilość zależna od pożądanej konsystencji lukru)
- skórka otarta z pomarańczy

SPOSÓB WYKONANIA

Mak wsypujemy do garnka i zalewamy wrzącym mlekiem roślinnym. Odstawiamy na kilka minut.


Dodajemy do niego 200 ml wody oraz jablka starte na tarce o malutkich oczkach. 


Całość gotujemy na małym ogniu około 40 minut aż jabłka rozpadną się całkowicie, w razie potrzeby dolewając wody.
do gorącej masy dodajemy żurawinę, skórkę z pomarańczy i miód. Mieszamy, odstawiamy.
Pieczemy biszkopt.
Piekarnik nastawiamy na 175 stopni.
Dużą, płaską blachę z wyposażenia piekarnika wykładamy papierem do pieczenia(możemy dodatkowo natłuścić go delikatnie)


Żółtka oddzielamy od białek.
Białka(6)ubijamy mikserem na bardzo sztywną pianę.
Nadal ubijając dodajemy po łyżce erytrol i po jednym żółtku. Na koniec łyżeczkę octu.
Do ubitej masy jajecznej wsypujemy przesiewając przez sito mąkę ryżową. Mieszamy dokładnie ale delikatnie silikonową łopatką. Wylewamy równomiernie na blaszkę z papierem do pieczenia.


Wstawiamy do piekarnika i pieczemy 10-12 minut.
Trzeba sprawdzać stan biszkoptu. Nie może być surowy ale też nie mocno przypieczony gdyż będzie kruszył się przy zwijaniu.
W czasie gdy pieczemy biszkopt, masę makową ponownie doprowadzamy do wrzenia i dodajemy do niej proszek kisielowy rozrobiony w 1/4 szklanki wody. Mieszamy i gotujemy chwilkę do zgęstnienia.
Na blacie układamy natłuszczony papier do pieczenia. Upieczony biszkopt  zdejmujemy z blachy i kładziemy go na papierze na blacie, delikatnie ściągamy górny papier na którym się piekł.
Gorący smarujemy masą makową, posypujemy posiekanymi orzechami włoskimi i ostrożnie zwijamy dość ciasno w roladę pomagając sobie papierem. Rolada może trochę popękać ale nie należy się tym przejmować. Lukier zakryje pęknięcia.



Całość wraz z papierem przenosimy na dużą deskę i odstawiamy do ostudzenia po czym wkładamy na godzinę do lodówki aby makowiec stężał zupełnie.
Ksylitol w pudrze ucieramy z sokiem z pomarańczy. Najlepiej dodawać po łyżeczce do pożądanej konsystencji.
Lukrem smarujemy wierzch makowca i ścieramy bezpośrednio na niego za pomocą bardzo drobnej tarki skórkę z umytej, sparzonej pomarańczy.
Ponownie wkładamy do lodówki.
Makowiec najlepszy jest po kilku godzinach. Wtedy też dzielimy go na porcje.
Mi wyszły 22 plastry

Cała strucla zawiera :
1856 kalorii
72 gramy tłuszczu
65 gram białka
265 gram węglowodanów









środa, 14 grudnia 2016

ŁACIATE NALEŚNIKI BEZGLUTENOWE Z CZEKOLADOWYM KREMEM Z KASZTANÓW JADALNYCH

ŁACIATE NALEŚNIKI BEZGLUTENOWE Z CZEKOLADOWYM KREMEM Z KASZTANÓW JADALNYCH


Do tej pory próbowałam jedynie mąki kasztanowej ale chęć na spróbowanie kasztanów chodziła ze mną już od dawna jednak ze względu na ich słabą dostępność do tej pory nie miałam ku temu okazji😊
Dlatego jak tylko pojawiły się w jednym ze sklepów, znalazły się w moim domu.
Leżały tak sobie grzecznie kilka dni a ja wertowałam internet w poszukiwaniu odpowiedniego sposobu ich przyrządzenia i pomysłu na ich wykorzystanie.
Mąka kasztanowa ma bardzo fajny słodko-orzechowy posmak takiego też spodziewałam się więc po świeżych kasztanach, wybór mój padł więc na krem z kasztanów. Podobny widziałam kiedyś w jednym z marketów jednak w składzie dominował cukier co zniechęciło mnie do zakupu.
Kasztany przypominają mi smakiem bataty ale są od nich jeszcze słodsze.
Wg.instrukcji znalezionych w sieci przed pieczeniem ponacinałam je na krzyż i obgotowałam 15 minut w osolonym odrobinę wrzątku. Jak dla mnie już wtedy były bardzo smaczne bo nie mogłam powstrzymać się od spróbowania😉
Następnie rozłożyłam je na blaszce i piekłam przez 15 minut w temperaturze 220 stopni.


Kiedy ostygły obrałam z łupinek. Nie było to niestety zbyt proste. Niektóre obierały się bardzo łatwo, inne ciężko było wyciągnąć ze skorupek i zostawała na nich niejadalna, brązowa błonka, przy próbach ściągnięcia jej kasztany kruszyły się i musiałam wydłubywać je nożykiem. Po dłuższych jednak bojach całość została "odskorupowana"😉
Część z nich przeznaczyłam do bezpośredniego zjedzenia,drugą część na krem. Przepis jest banalnie prosty.
Kasztany zblendowałam z mlekiem roślinnym, dodałam do nich po łyżce kakao i cukru kokosowego, odrobinę cynamonu i syrop klonowy.
Wyszedł boski w smaku😊
Na całe szczęście gdyż dotychczasowe próby stworzenia zdrowych"nutelli" np. z awokado były dla mnie nie do zaakceptowania.

CZEKOLADOWY KREM Z KASZTANÓW


SKŁADNIKI

(duży słoik 0,5 litra)

- 260 gram pieczonych kasztanów jadalnych(waga obranych)
- 15 gram kakao
- 200 ml mleka krowiego lub roślinnego
- łyżka cukru kokosowego
- 40 gram syropu klonowego
- pół łyżeczki cynamonu
- kilka kropli aromatu czekoladowego(opcjonalnie)


SPOSÓB WYKONANIA:


Wszystkie składniki blendujemy razem na gładki krem. Trzeba robić to dość długo i dokładnie. Ja blendował zbyt krótko i w moim kremie są wyczuwalne niewielkie kawałki kasztanów.
Mi w zupelnosci to nie przeszkadza
ale już np. synowi tak.
Nie podam też niestety dokładnej wartości energetycznwj kremu gdyż źródła podające kaloryczność kasztanów bardzo różnią się od siebie. Po za tym wartość ta może być zależna np. od użytego rodzaju mleka.
Sądzę jednak że nie przekracza 150 kcal/100 gram gotowego kremu.





Krem kasztanowy świetnie smakuje rozsmarowany na bułce, chlebie lub waflfu ryżowym ale najlepiej chyba w naleśnikach😊
Ja naleśniki zrobiłam na dzień następny z myślą właśnie o nadzianiu ich kasztanowym kremem.
Do poniższych naleśników podchodziłam bardzo sceptycznie ponieważ dotychczasowe próby usmażenia ich z różnych mąk bezglutenowych zazwyczaj kończyły się u mnie fiaskiem pozostawałam więc raczej przy orkiszowych.
Tym razem pomieszałam ze sobą mąkę teff i jaglaną. Do części ciasta dodałam też kakao i ku mojemu zadowoleniu naleśniki smażyły się bardzo dobrze, wyszły elastyczne(niestety z mąk bezglutenowych często są suche i łamliwe) a co najważniejsze bardzo smaczne.
Nie jestem w stanie stwierdzić czy naleśniki robione z samego teffu lub samej mąki jaglanej byłyby tak samo dobre, jest to kwestia wypróbowania ale do tego przepisu napewno będę powracać często.

ŁACIATE NALEŚNIKI BEZGLUTENOWE Z TEFFU I MĄKI JAGLANEJ

(12 sztuk patelnia do naleśników 22 cm)

SKŁADNIKI


- 2 i 3/4 szklanki ciepłej wody
- 170 gram mąki teff
- 80 gram mąki jaglanej
- 15 gram kakao
- 2 jaja rozmiar L
- 5 łyżek erytrolu

SPOSÓB WYKONANIA


Wszystkie składniki oprócz kakao łączymy za pomocą miksera lub trzepaczki. Ciasto będzie rzadkie ale takie ma być.
Dzielimy je na pół i do jednej części dodajemy kakao.
Smażymy cienkie naleśniki na średnim ogniu, wlewając na patelnię po trochu ciasta jasnego i ciemnego. Obracamy kiedy brzegi naleśnika same odchodzą od patelni. Ja za pierwszym razem i co trzeci naleśnik spryskiwałam patelnię olejem w sprayu.
Smarujeny kremem z kasztanów i podajemy z ulubionymi dodatkami.
U mnie były to powidła śliwkowe, jogurt naturalny, miód i mus jagodowy.

Jeden naleśnik z wyżej podanego przepisu zawiera:
87 kalorii
2 gramy tłuszczu
4 gramy białka
14 gram węglowodanów

Całość ciasta zawiera:
1042 kalorie
19 gram tłuszczu
45 gram białka
172 gram węglowodanów
















niedziela, 27 listopada 2016

BEZCUKROWY TORCIK BEZOWY

BEZCUKROWY TORCIK BEZOWY


Jak trudno zrobić w domu dobrą bezę przekonał się chyba każdy kto próbował.
No,pomijając szczęśliwców którzy mają do nich rękę i bezy wychodzą im zawsze bez względu na sprzyjające lub nie okoliczności. Śmiem twierdzić jednak że takowych jest niewielu.
Beza jak się mówi jest bardzo kapryśna. Nawet ta tradycyjna robiona z dużą ilością białego cukru. Z tą na cukrowych zamiennikach ambaras jest jeszcze większy nie stabilizują bowiem piany tak dobrze jak zwykły kryształ. Przy odrobinie jednak cierpliwości i pozytywnego nastawienia beza z użyciem erytrolu czy ksylitolu zamiast cukru jest możliwa do zrobienia.
Nie ma co prawda pięknego, śnieżnobiałego koloru ale smakuje jak beza i nią jest, a zrobiona w formie tortu, przełożona pysznym kremem cytrynowym, bitą śmietaną kokosową i z dodatkiem owoców jest niebiańsko pysznym i lekkim deserem.
Zapraszam do zrobienia wszystkich którzy nie boją się spróbować. A nuż znajdą się w gronie szczęśliwców których wspomniałam na wstępie😉
Beza jak wiadomo piecze się a właściwie suszy dość długo, najlepiej więc zrobić ją jak ja dzień wcześniej.
Masę, przełożenie i wykończenie tortu robiłam na dzień kolejny. Niestety aura coraz mniej sprzyja sesjom fotograficznym. W ciągu dnia jest zaledwie kilka godzin żeby zrobić dobre zdjęcia a dzisiejsza niedziela była wyjątkowo mroczna i pochmurna, północne ułożenie okien też nie pomaga więc jakość dzisiejszych zdjęć jest bardzo słaba za co przepraszam. Mam jednak nadzieję że pomimo wszystko torcik prezentuje się wystarczająco zachęcająco żeby go wypróbować.

SKłADNIKI


beza:
- 5 białek jaj
- 60 gram erytrolu/ksylitolu
- łyżeczka octu
- łyżka płynnego słodziku
(można użyć samego erytrolu lub ksylitolu i podwoić jego ilość, ja nie do końca toleruję jego lodowy posmak)
- łyżeczka skrobi(użyłam z tapioki,można użyć ziemniaczanej)

na krem:
- 2 nieduże cytryny
- łyżka nierafinowanego cukru trzcinowego lub kokosowego
- 1 jajko
- 1 żółtko
- łyżeczka(6 gram)skrobi z tapioki lub ziemniaczanej
- 30 gram mleka(może być roślinne)

dodatkowo:
- śmietanka z jednej puszki mleczka kokosowego light schłodzonego przez minimum 24 godziny w lodówce
- łyżeczka agaru lub żelatyny
- dowolne owoce

SPOSÓB WYKONANIA


Piekarnik nastawiamy na 180 stopni.
Dużą blachę z wyposażenia piekarnika wykładamy papierem do pieczenia.
Rysujemy na nim dwa koła.Ja użyłam do tego celu dwóch misek. Mniejszej i większej. Można jednak zrobić dwa jednakowe, średnica taka by zmieściły się nam na blasze z pozostawieniem niewielkiego odstępu.
Dokładnie oddzielone od żółtek białka ubijamy w suchej i czystej misce na pianę. Kiedy będzie już bardzo sztywna, po łyżce wsypujemy erytrol/ksylitol nadal ubijając do całkowitego rozpuszczenia.
Na koniec wlewamy ocet wymieszany ze słodzikiem lub sam ocet i wsypujemy skrobię. Mieszamy już tylko kilkoma ruchami miksera do połączenia i ani sekundy dłużej.
Przygotowaną pianę nakładamy na koła na około 2/3 cm wysokości. Ja zrobiłam jeszcze 8 małych bezików.



Blachę wsuwamy do piekarnika na środkowy poziom i nastawiamy go na półtorej godziny, kontrolujemy jednak czas.
Po upływie 5-ciu minut zmniejszamy temperaturę do 150 stopni i włączamy termoobieg. Pieczemy 25 minut.
Po tym czasie ponownie zmniejszamy temperaturę. Tym razem do 130 stopni i pieczemy do końca czasu.
Następnie uchylamy drzwiczki piekarnika np.wkladając w nie drewnianą łyżkę i nastawiamy go na 90 stopni. W ten sposób suszymy bezę do całkowitego wysuszenia. U mnie trwało to 40 minut. Dobrze wysuszona beza jest suchutka,nic z pod niej nie wypływa a po zapukaniu w nią wydaje głuchy odgłos.
Przez pierwsze pół godziny pieczenia najlepiej nie otwierać piekarnika, potem można to robić by kontrolować jej stan.
Każdy piekarnik piecze inaczej więc najlepiej sprawdzać. Jeśli rumieni się zbyt szybko należy zmniejszyć temperaturę(może mieć kolor karmelowy ale nie należy się tym przejmować), czas pieczenia też może być w różnych piekarnikach krótszy lub dłuższy.
Upieczoną bezę zostawiamy w uchylonym piekarniku do całkowitego wystudzenia.


Krem cytrynowy:
Z cytryn ścieramy skórkę i wyciskamy sok.
Do blaszanej miseczki lub garnuszka(trzeba dopasować do garnka bo będziemy ubijać na parze)wbijamy jajko i żółtko, dodajemy łyżkę cukru.
W szklance rozrabiamy w mleku skrobię.


W garnku gotujemy wodę. Po jej zagotowaniu zmniejszamy płomień, ustawiamy na nim miseczkę z jajkami i ubijamy mikserem aż masa zrobi się puszysta i prawie biała. Małym strumyczkiem, ciągle ubijając wlewamy sok z cytryn wymieszany ze skórką otartą z nich.


Miseczkę zdejmujemy z pary i wstawiamy na malutki ogień.
Wlewamy do masy mleko ze skrobią i mieszamy łyżką tak długo aż zniknie piana a krem zgęstnieje, stanie się gładki i jednolity.


Zdejmujemy z ognia, studzimy trochę.
Na paterę lub talerz na którym będzie stał tort, wykładamy łyżkę kremu i kładziemy pierwszy blat bezowy(zapobiegnie to przesuwaniu się tortu).




Najlepiej położyć go spodem do góry ponieważ spód bezy jest miększy i mniej przypieczony niż wierzch, łatwiej więc przyjmie krem.
Smarujemy go kremem, układamy owoce i ponownie łyżkę kremu żeby drugi blat miał się do czego przykleić.


Układamy drugi blat. 


Żelatynę rozpuszczamy w niewielkiej ilości wrzątku, śmietankę kokosową ubijamy na sztywno i wlewamy do niej małym strumyczkiem ostudzoną żelatynę(można posłodzić, ja nie słodziłam- beza i owoce są wystarczająco słodkie)
Połową śmietanki smarujemy górny blat bezowy i układamy na nim owoce i małe beziki.
Pozostałą część przekładamy do rękawa cukierniczego i dekorujemy dowolnie.
Przed podaniem schłodzić w lodówce.
Ja swój torcik posypałam jeszcze wiórkami startymi z gorzkiej czekolady i polałam łyżką syropu klonowego.

Całość tortu(beza z użyciem bezkalorycznego erytrolu,krem cytrynowy i śmietanka kokosowa)zawierają następujące wartości odżywcze:

560 kalorii
24 gramy tłuszczu
39 gram białka
50 gram węglowodanów

Całość podzielna na 8-10 porcji